Hydraulik #ZawódMożliwości
Hydraulik #ZawódMożliwości
Fot. WJ
Rozmowa z Pawłem Kaczmarkiem i Robertem Przywitowskim z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Firm Instalacyjnych i Serwisowych – OSFIS.
Zobacz także
SCHIESSL POLSKA Sp. z o.o. news Promocja Cashback od Panasonic
Zwrot 2000 zł za zakup i rejestrację kompletu pompy ciepła Aquarea T-CAP
Zwrot 2000 zł za zakup i rejestrację kompletu pompy ciepła Aquarea T-CAP
SCHIESSL POLSKA Sp. z o.o. news Majówka z Hisense Easy Smart
Kupuj w maju klimatyzatory Easy Smart i odbieraj bony o wartości 800 PLN!
Kupuj w maju klimatyzatory Easy Smart i odbieraj bony o wartości 800 PLN!
RUG Riello Urządzenia Grzewcze S.A./Beretta news NOWOŚĆ! Klimatyzator BREVA E marki Beretta
Ten model nie tylko idealnie reguluje temperaturę w pomieszczeniu, ale także oferuje wiele innowacyjnych rozwiązań z myślą o środowisku i komforcie użytkowników.
Ten model nie tylko idealnie reguluje temperaturę w pomieszczeniu, ale także oferuje wiele innowacyjnych rozwiązań z myślą o środowisku i komforcie użytkowników.
Obydwaj panowie działają na rzecz edukacji instalatorów od paru lat. Co zdecydowało o połączeniu sił?
Robert Przywitowski: Poznaliśmy się z Pawłem Kaczmarkiem na wiosennych Targach Grupy SBS i od razu wiedzieliśmy, że powinniśmy współdziałać na rzecz edukacji instalatorów. Po paru tygodniach rozmów i konsultacji zorganizowaliśmy w lipcu spotkanie w szerszym gronie – instalatorów, producentów, przedstawicieli OSFIS, Związku Hurtowni Instalacyjnych – ZHI, Instytutu Badań Edukacji oraz Międzynarodowych Targów Poznańskich. Zadaliśmy sobie trzy główne pytania: Jak zachęcić młodzież do wyboru zawodu w branży instalacyjnej? W jaki sposób wesprzeć szkoły branżowe i doradców zawodowych? Jakie regulacje rynkowe mogą pomóc w rozwoju branży, w tym w likwidacji szarej strefy? [szerzej pisaliśmy o tym spotkaniu w nr. 10/2019, na s. 10–11 – red. RI]. Rozmawialiśmy o tym, jak skutecznie osiągnąć nasze wspólne cele. W dyskusji tej pomogli nam także dekarze, a konkretnie Anna Deran, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy, które już wdrożyło projekt „Dekarz zawód przyszłości”. Stowarzyszenie to ma za sobą wiele lat doświadczeń, którymi chętnie się z nami dzieli, za co chcemy serdecznie podziękować. Dekarze są już po zmianach podstaw programowych, pracowali nad tym trzy lata i teraz wdrażają. We wrześniu zmieniały się władze OSFIS-u i w ten sposób wszedłem w struktury Stowarzyszenia.
Jak wygląda plan prac nad ramą kwalifikacyjną dla hydraulików?
RP: Poznaliśmy cały system ram kwalifikacji i widzimy, jak są one szerokie, jak wiele pracy wymagają, zwłaszcza współpracy całej branży. Na razie zainicjowaliśmy projekt edukacyjno-społeczny „Hydraulik – zawód możliwości”. To oś szerokiego porozumienia na rzecz kształcenia w naszej branży, ale przede wszystkim odczarowanie zawodu hydraulika. Zapraszamy do współpracy producentów wielu segmentów urządzeń i technologii: od kotłów poczynając, na armaturze i narzędziach kończąc. Chcemy z nimi usiąść przy stole i wypracować coś, czego nigdy wcześniej w naszym środowisku nie było – razem działać na rzecz edukacji, standardów w branży i środowiska. Dotychczas każdy coś na tych polach robił, ale sukces można osiągnąć, działając RAZEM, łącząc siły, wiedzę i doświadczenie. To musi być działanie systemowe.
Po paru tygodniach rozmów i konsultacji zadaliśmy sobie trzy główne pytania: Jak zachęcić młodzież do wyboru zawodu w branży instalacyjnej? W jaki sposób wesprzeć szkoły branżowe i doradców zawodowych? Jakie regulacje rynkowe mogą pomóc w rozwoju branży, w tym w likwidacji szarej strefy?
Sukcesem tych wstępnych prac jest energiczna struktura i program, czego nam wcześniej zawsze brakowało, gdy podejmowaliśmy indywidualne działania. W pierwszej kolejności zachęcamy do działania producentów, wykorzystując nasze kontakty, a docelowo mamy nadzieję zainteresować projektem całą branżę.
Problem z rekrutacją młodych pracowników widzi bowiem każdy, czy to mała, czy duża firma. Wskazują na to organizacje działające w Polsce, jak choćby SPIUG, który zauważa, że mimo dobrego III kwartału 2019 rozwój branży hamuje kłopot z pozyskiwaniem pracowników. Problem ten będzie się niestety pogłębiać. Zatem najpierw zastanówmy się, co możemy wspólnie zrobić, trzeba zająć się w końcu przyczynami, a nie skutkami takiej tendencji.
Na obecnym etapie trafiamy do firm i pokazujemy im kartę celów, ale też ciągle dyskutujemy na temat diagnozy. A wśród celów są m.in. podstawy programowe nauki zawodu, edukacja nauczycieli, szkoły patronackie, zeszyty branżowe, kursy zawodowe, stypendia i promocja zawodu wśród młodzieży szkół podstawowych, targi karier, współpraca z rzemiosłem, stowarzyszeniami, targami, a z czasem nawet Centralna Akademia Instalatorstwa. Plan zakłada stopniowe realizowanie tych celów. Kwestią nadrzędną jest zachęcenie młodych do wejścia do tego zawodu, a następnie wprowadzenie na rynek pracy. W tym działaniu bardzo istotne są firmy instalacyjne, które szkolą młodzież. Tu też jest wiele do zrobienia w aspekcie wsparcia dla instruktorów zawodu.
Mamy też w zanadrzu argumenty dla tych, którzy zdecydują się nas wspierać – projekt umożliwia realizowanie przemyślanej i odpowiedzialnej strategii marketingowej. Beneficja dla współtworzących projekt to m.in. współdecydowanie o projekcie, informacje, udziały w kongresach, wydawnictwa, patronaty w szkołach, staże i praktyki oraz platformy szkoleniowe, co razem ma zaprocentować wzrostem rangi zawodu i napływem młodych ludzi do szkół i branży. Kontakt ze środowiskiem instalatorów, którzy konsolidują się wokół tych działań, oraz ok. 2 tys. nowych absolwentów corocznie, do których będziemy się starali dotrzeć. Dodam, że na tle innych zawodów budowlanych nie mamy wcale najgorzej, bo na razie mamy jeszcze zasoby uczniów w szkołach, ale widzimy zagrożenia i tendencje spadkowe.
Jest energiczna struktura i program, czego nam wcześniej zawsze brakowało, gdy podejmowaliśmy indywidualne działania. W pierwszej kolejności zachęcamy do działania producentów, a docelowo mamy nadzieję zainteresować projektem całą branżę.
Kogo zapraszacie do projektu?
Paweł Kaczmarek: Producentów, firmy instalacyjne oraz handlowe.
Jak duży jest obecnie problem braku napływu do zawodu młodych ludzi?
PK: Kiedy zaczęliśmy się temu zjawisku przyglądać, okazało się, że branża zbierała głównie informacje o sprzedaży, o towarze, natomiast nie analizuje informacji demograficznych nt. osób w branży. Zbieramy te dane, dzięki czemu wyłania się już jakiś obraz. Widzimy tendencje i zaczynamy rozumieć, w czym tkwią problemy. To właśnie diagnoza jest tutaj kluczowym elementem.
Mamy obecnie zasoby uczniów, których możemy w odpowiedni sposób zagospodarować, wykształcić i utrzymać w zawodzie. Ale kluczowe jest zadbanie o to, by wybierano ten zawód w przyszłości. Toczy się ponadto otwarta dyskusja, czy potrzebujemy absolwentów techników, czy szkół branżowych? Zdania są różne, nawet takie, że już nie potrzebujemy kształcić instalatorów w szkołach branżowych.
Obecnie w ławkach techników i szkół branżowych, ponad 800 szkół w Polsce, siedzi 11 tys. uczniów (wszystkich roczników). Około 3 tys. uczniów uczy się w szkołach branżowych w klasach I–III zawodu monter sieci i instalacji sanitarnych. W technikach w klasach I–V jest 8 tys. osób, 6 tys. z nich na kierunku monter instalacji i urządzeń OZE, pozostałe 2 tys. na kierunkach bardziej niszowych: technik wentylacji, technik gazownictwa oraz technik monter instalacji. Rocznie technika i szkoły branżowe opuszcza ok. 2 tys. absolwentów.
Te liczby pokazują, co jest modne.
PK: Tak – wszyscy chcą być technikami OZE, ale brakuje monterów OZE. A co znajdujemy w programach nauczania w szkołach branżowych? Otóż nierzadko nauczyciele korzystają z przestarzałych materiałów, a sami nie podnoszą swoich kwalifikacji. Przez to uczniowie słyszą o czyszczeniu grzejników żeliwnych, wykonywaniu instalacji w sposób grawitacyjny czy też kotłach węglowych...
Naszym zdaniem w kontekście zapotrzebowania na rynku pracy szkoły branżowe są kluczowe i tak samo ważne jak technika. Duży problem tkwi właśnie w malejącej liczbie uczniów w szkołach branżowych – nie mają one odświeżonych programów nauczania, dlatego ranga zawodu spada.
Ale tego już się na prawdziwej budowie nie robi?
PK: Tak, i nawet samo nazewnictwo tego kierunku tak naprawdę już na wstępie dyskwalifikuje ten zawód jako atrakcyjny. Spójrzmy teraz, jak to wygląda z punktu widzenia rynku pracy. Pracodawca, a więc mikroprzedsiębiorca, przyjmuje ucznia szkoły branżowej i kształci go przez 3 lata, ucząc, co jest aktualne i dostępne na rynku. Dodatkowo go jeszcze wychowuje. Taki uczeń jest dla niego stosunkowo tanim pracownikiem, można go wykształcić odpowiednio do potrzeb i nawiązać z nim więzi partnerskie. Po 3 latach takiej nauki pracodawca jest gotów bez wahania zapłacić mu normalną pensję, bo wie, ile zainwestował w tego młodego człowieka i że jest on przygotowany do podjęcia samodzielnych prac instalacyjnych. Czyli na rynek pracy trafia praktycznie przygotowany 18-latek.
Natomiast po pięciu latach nauki z technikum wychodzi 20-letni człowiek z lepszą wiedzą teoretyczną, ale bez przygotowania praktycznego, bez relacji z pracodawcą, za to z oczekiwaniem przynajmniej tej najniższej krajowej. I teraz mała firma instalacyjna ma kogoś takiego zatrudnić, nie znając go i nie wiedząc, czy przyszedł tylko na chwilę, żeby się czegoś nauczyć, czy w ogóle chce się uczyć i czy np. za pół roku już go nie straci. Tak naprawdę ten wyższy koszt praktycznego wykształcenia absolwenta technikum pracodawca bierze na siebie i trwa to kolejny rok.
Dlatego naszym zdaniem w kontekście zapotrzebowania na rynku pracy szkoły branżowe są kluczowe i tak samo ważne jak technika. Tym bardziej, że po reformie mamy tzw. II stopień, a więc uczeń po „branżówce” przez kolejne 2 lata robi II stopień, co nie przeszkadza mu normalnie pracować i zdobywać średnie wykształcenie i maturę. W efekcie również po 5 latach osiąga takie samo wykształcenie formalne jak w przypadku technikum.
Stwierdziliśmy, że duży problem tkwi właśnie w malejącej liczbie uczniów w szkołach branżowych – nie mają one odświeżonych programów nauczania, dlatego ranga zawodu spada. I jest to jeden z celów, jakie sobie stawiamy – programy adekwatne do oczekiwań rynku pracy i podnoszenie prestiżu pracowników naszej branży.
A co się dzieje na rynku pracy z absolwentami techników?
RP: Część absolwentów pójdzie na studia, oby na branżowe, a część w ogóle zmieni zawód. Pytanie, jaka liczba młodych instalatorów trafi na rynek w naszej branży?
Jako stowarzyszenie chcielibyśmy nawiązać komunikację również z uczniami, by mieli przeświadczenie, taki wewnętrzny spokój, że jeśli się dobrze wyedukują, to na rynku ktoś będzie na nich czekał. Chcemy im pokazać, jakie są możliwości rozwoju i zarobkowe. Żeby wiedzieli, że po szkole czeka na nich dobra praca. I przynajmniej kilka konkretnych specjalizacji w branży. Ten kontakt da nam informacje, ilu z tych 2 tys. absolwentów trafiło na rynek pracy – 90% czy raczej 50, a może tylko 20%.
PK: Wracając do szkół i praktycznej nauki: w szkołach branżowych praktyki odbywają się w firmach instalacyjnych, a w technikach – w szkołach. Te pierwsze są rozproszone na budowach, u boku mistrzów, a drugie zintegrowane w klasach, w pracowniach po 20 uczniów. Tych pracowni jest mało, a grupy duże. Brakuje narzędzi, materiałów. To okazja dla producentów do przekazania uczniom swoich urządzeń czy wyrobów, co oczywiście daje pewne efekty. A odpowiednio wyszkolony nauczyciel będzie miał przełożenie na kilkudziesięciu uczniów rocznie.
Widzimy, że nie można się skupiać tylko na podstawach programowych, trzeba dbać również o klasy patronackie i wesprzeć firmy, które podejmują się praktycznego kształcenia uczniów u siebie. Takie firmy powinniśmy wspomagać, także dając im podstawy programowe, materiały dydaktyczne, kodeks dobrych praktyk. Żeby nie bały się przyjmować uczniów na naukę, żeby dostrzegły, że warto. Znajomi przedsiębiorcy zapytani, dlaczego nie mają uczniów, często odpowiadają, że słyszeli, że „to skomplikowane”, ale szczegółów nie znają. A prawda jest taka, że firma, by działać, musi wykształcić uczniów w danym zawodzie, tak to wygląda od dawna u naszych sąsiadów w Niemczech, czy w Austrii albo Szwajcarii. W krajach dobrze rozwiniętych, gdzie działają izby, szczytem marzeń szefów małych firm nie jest dobry samochód, ale wychowywanie i posiadanie dobrych fachowców – pracowników, następców, uczniów. Prowadzenie ucznia to świętość.
Tam zakład pracy sam zgłasza się do szkoły i z nią współpracuje w zakresie praktycznej nauki zawodu, ustalają, co kto robi. A u nas jest to postrzegane jako problem. Powinniśmy się zastanowić w szerokim gronie, jak to zmienić. I nie możemy jedynie narzekać na szkołę i jednocześnie oczekiwać, że dostarczy nam ona gotowego absolwenta. Przed nami wiele zadań – chcemy je realizować krok po kroku i skutecznie. To mogą być małe kroki, ale efekt skali na pewno się pojawi.
Musi się zmienić sposób myślenia w firmach producenckich i handlowych. Wiele zasobów firm jest dzisiaj przeznaczanych na różnego typu działania marketingowe, afiliacyjne, budowanie relacji z instalatorami – to też jest ważne, ale jest to reakcja na skutki, a nie przyczyny braku ludzi do pracy.
Czego na tym etapie oczekujecie od producentów czy innych stowarzyszeń?
PK: Oczekujemy, by producenci zauważyli problem i przewartościowali niektóre rzeczy. Musi się zmienić sposób myślenia w firmach producenckich i handlowych. Wiele zasobów firm jest dzisiaj przeznaczanych na różne działania marketingowe, afiliacyjne, budowanie relacji z instalatorami – to też jest ważne, ale jest to reakcja na skutki, a nie przyczyny braku ludzi do pracy. Warto przewartościować niektóre rzeczy, przesunąć pewne środki, są też szanse na wsparcie unijne czy krajowe z ramienia różnych fundacji, ale warunkiem jest nasz wspólny głos. I tego oczekujemy. No i przede wszystkim musimy działać razem. Nic nie da, jeśli każda firma będzie próbowała zrobić coś po swojemu.
Tak jak wcześniej powiedział Robert: firmy nie powinny myśleć, że coś od nas kupują, ale że tworzymy jedną drużynę. To, że akurat my dzisiaj koordynujemy działania w ramach tej akcji, to tylko kwestia wyboru. Może za chwilę drużyna powie: „oni słabo to koordynują, musi to zrobić ktoś inny” i kogoś innego wybierze. OK, ale drużyna pozostaje, działa wspólnie i rozumie swoje cele.
RP: Paweł powiedział ważną rzecz: przede wszystkim zależy nam na tym, żeby dzisiaj każdy w branży zdał sobie sprawę z wagi problemu. Oczywiście aktualnie cieszymy się dobrą koniunkturą, ale warto wybiec myślami w przyszłość i zastanowić, co będzie za 5 czy 10 lat, jeśli nic nie zrobimy. Może wówczas zabraknąć fachowców i nie zastąpimy tych braków obcokrajowcami, którzy w każdej chwili mogą wyjechać tam, skąd przyjechali. Zależy nam na zwiększeniu świadomości problemu i zaufaniu naszym działaniom – naprawdę nareszcie jest organizacja, która chce się z tym problemem zmierzyć. Jeżeli poczują Państwo taką potrzebę, zdadzą sobie sprawę, że to, o czym mówiliśmy, jest ważne również dla Was, zapraszamy do współpracy, wspólnie możemy zrobić dużo, dużo więcej.