Definicja ścieków
Jedno z pytań czytelników dotyczyło wód opadowych na terenach posesji z domami jednorodzinnymi oraz tego, kiedy wody te stają się ściekiem. Odpowiedź jest w zasadzie prosta. Ściekiem jest każda zużyta i odprowadzana woda. W przypadku wód opadowych ściekiem jest każdy opad deszczu po zetknięciu się z jakąkolwiek powierzchnią.
W Prawie ochrony środowiska [1], głównym branżowym akcie prawnym, definicja sformułowana jest w art. 3 pkt 38 – ścieki to wprowadzane do wód lub do ziemi:
a) wody zużyte, w szczególności na cele bytowe lub gospodarcze [...],
b) wody opadowe lub roztopowe, ujęte w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacyjne, pochodzące z powierzchni zanieczyszczonych o trwałej nawierzchni, w szczególności z miast, portów, lotnisk, terenów przemysłowych, handlowych, usługowych i składowych, baz transportowych oraz dróg i parkingów [...].
Wszystkie pozostałe akty prawne, w których jest mowa o wodzie i ściekach, są podrzędne w stosunku do tej ustawy. Należy doprecyzować podpunkt „c”. Otóż otwarty system kanalizacyjny to rowy, rynsztoki, rynny, systemy odwodnień i profili dróg, chodników oraz powierzchni, czyli praktycznie wszystkie powierzchnie zmienione w wyniku działań człowieka.
Zatem domy jednorodzinne i posesje, na których się znajdują, nie są ujmowane w żaden szczególny sposób pod kątem wód opadowych. Nie jest istotne, czy władający powierzchnią, instalacją itp. jest podmiotem prawnym, czy osobą fizyczną. Nie ma także znaczenia, jaki to jest dom czy budynek i jakie ma przeznaczenie.
Co zdziwiło mnie w przytoczonym wyżej pytaniu? Chęć rozdzielenia dalszej definicji ścieków. W jakim celu?
Chcę to wyraźnie podkreślić – nie każdy ściek podlega oczyszczeniu. Kwestia ta jest uregulowana rozporządzeniem ministra środowiska w sprawie warunków, jakie należy spełnić przy wprowadzaniu ścieków do wód lub do ziemi [2]. Tych czytelników, którzy mają wątpliwości, jakie zasady stosować w przypadku starych instalacji, nie ucieszę. Uważam, że jeżeli wprowadzono nowe prawo, winno obowiązywać wszystkich, nie ma tutaj praw nabytych.
Rozporządzenie dotyczy zarówno oczyszczalni dużych, przydomowych, jak i postępowania ze ściekami deszczowymi. Podkreślę: ściekami, a nie wodami opadowymi.
Opłaty za wody opadowe
Drugie pytanie brzmiało: Czy należy się obawiać ewentualnych opłat za odprowadzanie wód deszczowych i kiedy?
Pozwolę sobie na kilka refleksji. Wprowadzenie jakichkolwiek opłat zawsze budzi sprzeciw, ale obowiązują przede wszystkim następujące zasady: „zanieczyszczający płaci” i „zakaz zmiany stosunków wodnych na działkach sąsiadów” (niezależnie od własności).
Ktoś powie, że przecież deszcz jest z nieba. Fakt. Zostawmy jednak Pana Boga w spokoju, ma co robić z grzesznikami i nadgorliwcami. Może po prostu zagospodarujmy te wody podarowane nam przez naturę, rośliny w naszych ogrodach się odwdzięczą. Część wody można skierować do wykorzystania gospodarczego. Przecież do spłukiwania ustępu, mycia podłóg i nawet swojego ciała nie musimy używać wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi. A jaka to oszczędność!
Sprawa jest jasna i dotyczy wszystkich bez wyjątku – samorządów, podmiotów prawnych (przedsiębiorców, producentów) i osób fizycznych – nikt nie płaci za deszcz! Jest to wielki mit stworzony przez ignorantów na potrzeby populistyczne. Tragiczne jest to, że czasami próbuje się tą kwestią grać w celach politycznych i miejscowych interesów którejś grupy radnych.
Przypomnijmy, za co płacimy, jeśli chodzi o wodę i ścieki. Opłaty dotyczą głównie poboru wody uzdatnionej do celów spożywczych, czyli wody z wodociągów. Płacimy za pobranie wody, jej uzdatnienie i przesyłanie kolektorami, oczywiście z wszystkimi składnikami ekonomicznymi. Do tego dochodzi opłata za zrzut ścieków do kanalizacji i dosłanie do oczyszczalni bądź dowóz taborem asenizacyjnym.